środa, 13 lutego 2013

radosna codzienność

Przygotowywałam się właśnie do kolejnego wyjazdu do Londynu... szybkie sprawdzenie stron muzeów, rezerwacja wejściówek... przemyślenie dojazdu metrem na miejsce zakwaterowania, wstępne spojrzenie na prognozę pogody, która i tak się jeszcze zmieni... jak zawsze :)
Lekka ekscytacja na myśl o widoku po raz pierwszy strzelistej wieży katedry w Salisbury, radość z możliwości zachwycenia się kolejny raz przekrojem pnia ogromnej sekwoi w Muzeum Historii Naturalnej... i uśmiech na myśl, że znowu napiję się kawy na stateczku mknącym po Tamizie... i spokój - bo wszystko pójdzie dobrze i będzie fajnie - jak zawsze!

a potem refleksja nad przeszłością. Wspomnienie sprzed niecałego roku: cały tydzień czytania o Londynie przed wyjazdem, stres przy pierwszym w życiu telefonie do nauczycieli, z którymi mam jechać... niepewność i niedowierzanie, że to naprawdę się dzieje!



a dziś przecież nie tylko wyjazd do Anglii jest czymś będącym radosną codziennością...
wieczór w zielonym pokoju - w środku domu, który jeszcze nie tak dawno był tylko niezrozumiałą obietnicą z księgi Jeremiasza - a dziś jest prawdziwym budynkiem!
Artykuł do gazety - rok temu tylko nierealne marzenie - a dziś po prostu kolejny plik w folderze "geografia"!
...to rzeczy z dziś - a jest przecież cała masa tych z wczoraj, z ostatnich tygodni i z całego życia!

i myślę sobie...
że nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić które z moich nierealnych, albo jeszcze nawet nie wyśnionych marzeń... za rok będą po prostu radosną codziennością! :)